Saalbach Hinterglemm – Alpejski chillout

4 września 2017 Autor: Rafał Kategoria: blog

Saalbach Hinterglemm czyli idealna miejscówka na spędzenie spokojnego tygodnia na rowerze i nie tylko. Byliśmy tam dwa razy i na pewno jeszcze tam pojedziemy. Dojazd z Bielska-Białej zajmuje ok 7/8h więc można bez problemu się wybrać na weekend.

Pierwszy raz

Pierwszy raz do Saalbach Hinterglemm wybraliśmy się w 2013 roku. Jak to bywa za pierwszym razem nie wiadomo czego można się spodziewać. Był to rodzinny wypad. Plan był prosty ja z kuzynem Filipem będziemy jeździć po tamtejszych trasach. Wujek pojeździ klasycznie po szlakach a kobieca część ekipy będzie spacerować po górach. Z racji tego, że Filip miał dopiero 13 lat postanowiliśmy, że ten wyjazd będzie typowo badawczy co można zobaczyć, jakie są trasy itp. Na pierwszy zjazd postanowiliśmy wybrać najdłuższą przygotowaną trasę. Jedną z najtrudniejszych w dolinie czyli X-Line. Niestety przejechaliśmy ją tylko do połowy gdyż pękła mi oś piasty w Dartmoorze i musieliśmy zjechać kolejką w dół. Z racji, że wybraliśmy się w miarę wcześnie rano postanowiliśmy szybko wypożyczyć rower dla mnie i iść dalej jeździć. Szybka decyzja i wybraliśmy się najłatwiejsze trasy w Saalbach, czyli na Panorama Trail (1,3km) oraz na Milka Line (2,9km).

Panorama Trail zaczyna się przy górnej stacji wyciągu i jest to typowy przyjemny singiel z bandami i hopkami. Wszystko fajnie przygotowane. Milka Line zaczyna się przy stacji pośredniej. Obie trasy łączą się ze sobą. Osobiście uważam, że te 2 trasy są idealne na zabawę oraz na rozpoczęcie jazd (idealna rozgrzewka). Niekończące się bandy i stoliki bez jakiś dużych lotów. Taki rozbudowany Twister z lepszymi widokami 🙂 Zjechaliśmy nimi kilka razy i postanowiliśmy się wybrać na coś innego. Wybór padł tym razem na 5,5 km naturalnego singla z Saalbach do Hinterglemm czyli Hackelberg Trail. Na początek trasy niestety nie ma wyciągu i musimy trochę podejść/podjechać. Wyjazd wyciągiem jak na X-line i następnie jedziemy pod wspinaczkę na górę obok. Na tą trasę wybrał się z nami Wujek i jechaliśmy w 3 osoby. Po kilkunastu a raczej kilkudziesięciu minutach dostaliśmy się na początek Hackelberga. Trasa ta to jest naturalny kilku kilometrowy singiel prowadzący do centrum Hinterglemm. Uważam, że jest to super trasa jak komuś się nudzi jazda po trasach typowo bikeparkowych. Długi czasem wąski singiel z pięknymi widokami. Gdy już dojechaliśmy do Hinterglemm mieliśmy 2 wybory: Z- Line albo Adidas Park (kilka tras). Szybka przerwa by coś zjeść i wybraliśmy najpierw Z-Line. Trasa typowo bike parkowa. Otwarte zakręty, bandy, hopki, stoliki, korzenie, walle, las, polana i to wszystko na jednej trasie.

Mi jak i Filipowi najbardziej ta trasa przypadła do gustu.3,6 km z jednej strony łatwa ale jak już fajnie się prędkości nabrało to już było ciekawie. Najważniejszym punktem na tej trasie jest wallride mniej więcej w połowie trasy na którym możemy zrobić sobie automatyczne zdjęcie, które później pobieramy z oficjalnej strony Z-Line.

Kilka zjazdów na Z-Line i zwiedzania ciąg dalszy. Przejazd przez deptak w Hinterglemm pod wyciąg, który znajduję się po drugiej stronie od Z-Line. Szybki dojazd na górę i mamy 3 trasy do wyboru : Pro Line (średnia/trudna trasa), B-Line (łatwa trasa) oraz Evil Eye (dropy itd). Wybór padł na B-Line. Trasa o długości 2,6km. Trasa łatwiejsza od Z-Line bez jakiś dodatków. Jakieś malutkie hopki czy kładki po zetce szału już to na nas nie robiło. Z racji, że w ten dzień zrobiliśmy ok 30km postanowiliśmy już zakończyć dzień i korzystać z pogody oraz atrakcji jakie Saalbach Hinterglemm nam proponuje.

Po basenie reaktywowałem swoją oś w piaście i kolejne dni mogłem już jeździć na Dartmorze. Niestety po kilku ładnych dniach nadeszły dwa dni opadów deszczu. W pierwszy dzień postanowiliśmy odpuścić i zwiedziliśmy okolicę. Jednak prognozy nie były obiecujące postanowiliśmy w drugi deszczowy dzień już wyjść pojeździć. Wybór padł na naszą ulubioną trasę Z-Line. Wiadomo, że jazda w błocie jest mega zabawą 🙂

Leogang

W ostatni dzień naszego pobytu postanowiliśmy się wybrać na drugą stronę doliny czyli do Leogangu. Bike park każdemu znany. Niestety moja prowizoryczna naprawa osi w darcie podczas przedostatniego dnia po raz kolejny pękła byłem zmuszony na wypożyczenie czegoś na miejscu. Wszystkie wypożyczalnie w Saalbach Hinterglemm były puste a w Leo niestety pozostały tylko małe rozmiary. Jechać tyle kilometrów i nie pojeździć w legendarnym bike parku to grzech. Kilka zjazdów można się pomęczyć 🙂

Kupiliśmy karnety na pół dnia i ruszyliśmy w górę. Tras jest pełno i ciężko było nam objechać wszystko. Musieliśmy wybrać jakiś plan działania. Wybór padł na Hang Man I (3,5km) następnie Hang Man II (3,2km), kolejny raz wyjazd do połowy wyciągiem i zjazd trasą freeridową wzdłuż pucharówki. Na sam koniec część FR i trasa z NSami. HM I trasa ciekawa oczywiście z super widokami zaczynająca się z samej góry do połowy. Trasa bardziej fr z korzeniami, hopkami, dropami. HM II to zupełnie coś innego niż brat z górnej części. Dwoma słowami A-line w dół. Szeroka trasa z stolikami i hopami. Trasa FR wzdłuż trasy pucharowej to można powiedzieć łatwiejsza odmiana trasy pucharowej. Na sam koniec trasa NS w gęstym lesie. Może nie za długa ale z mega klimatem.

Podsumowanie pierwszej wyprawy

Z racji, że był to nasz pierwszy wyjazd do Saalbach Hinterglemm to objechaliśmy prawie wszystkie trasy. Odwiedziliśmy Leogang. Zwiedziliśmy okoliczne miejscowości, pojeździliśmy w słońcu, w deszczu i przede wszystkim dobrze się bawiliśmy. Samą dolinę ocenialiśmy mega na plus. Leogang osobiście mi nie przypadło do gustu może ze względu na jazdę na dużo za małym rowerze, a może przez tłumy jakie tam były. W SH bez ciśnienia jeździliśmy, każdy był uprzejmy a w Leo niestety tego nie można było uświadczyć.

Wyjazd nr 2

Drugi wyjazd do Saalbach Hinterglemm miał miejsce w 2016 roku. Z racji, że jechaliśmy tak drugi raz wiedzieliśmy czego się możemy spodziewać. Standardowo pierwszego dnia zaczęliśmy od Panorama Trail. Trasa od naszej wizyty się nie zmieniła. Przynajmniej tak nam się wydawało 🙂 W połowie nagle nie wiedzieliśmy gdzie mamy jechać ( nie tylko my 🙂 ). Wycinka lasu, który prowadził do Milki został cały wycięty i nie wiedzieliśmy, gdzie mamy jechać. Po kilku minutach szukania odpowiedniej trasy dojechaliśmy do Milki i zjechaliśmy pod wyciąg. Szybka decyzja jedziemy dalej. Tym razem X-Line w końcu cały przejechany. Trasa jedna z najtrudniejszych w całej dolinie. 5,7 km trasy w dół z wszystkim, od stolików w górnej części po rockgardeny w połowie trasy do kładek w dolnej części trasy. Oczywiście między tym wszystkim różne uskoki, korzenie i inne atrakcje. Trasa daje mega w kość 🙂 Po zjechaniu X-Line postanowiliśmy jeszcze odwiedzić naszą ulubioną trasę, czyli Z-Line. Cały zarys trasy od naszej pierwszej wizyty nie zmienił się. Jedynie po wallu z fotą trasa nie biegła lasem bo po prostu las wycieli. Kilka zjazdów po zetce i do domu.Kolejnego dnia postanowiliśmy, że wybierzemy się na Hackelberga. Tym razem na naszym Leafie.

Na samej górze byliśmy mile zaskoczeni, cały początek trasy został przekopany i stworzyli mini plac zabaw. Bandy, hopki i stoliki z mega widokami.

Po kilkunastu minutach spędzonych na robienie zdjęć i podziwianie widoków pojechaliśmy niżej. Trasa w dalszej części się już nie różniła od tej na której jeździliśmy.

W dolnej części Hackelberga kolejna miła niespodzianka. Jak był plac zabaw u góry z mega widokami to zrobili plac zabaw na dole ale bez już super widoków.

Kolejny dzień przywitał nas już niestety bardzo niemiłą niespodzianką. Spadło kilkanaście cm śniegu na najwyższych szczytach, część wyciągów zamknęła wyciąg dla rowerzystów więc postanowiliśmy zrobić sobie dzień przerwy. Jak to było podczas pierwszej naszej wyprawy postanowiliśmy odwiedzić okolicę i popatrzyć czy coś się zmieniło. Dziwnym trafem pogoda psuła nam się w 3 dzień naszego pobytu. Przypadek?? Nie sądzę 🙂 Również jak pierwszym razem po dniu odpoczynku postanowiliśmy mimo deszczu i w górach śniegu iść na rower. Wyciąg na X-Line został otwarty to pojechaliśmy po raz kolejny na Hackelberga. W śniegu i chmurach mega klimat.

Szybki wypych w śniegu w górę i zjazd w dół. Klasycznie dzień kończyliśmy na Z-Line. Zrobiliśmy tam kilkanaście zjazdów i z Filipem stwierdziliśmy, że w deszczu jest 100x lepiej niż po suchym.

Kolejnego dnia postanowiliśmy się wybrać na wyciąg, na którym w sumie spędziliśmy najmniej czasu podczas naszych 2 wypraw do Saalbach Hinterglemm. Wyciąg w samym Hinterglemm. 3 trasy a przez w sumie 2 tygodnie zjechaliśmy jedną i to tylko raz. Tym razem starsi, lepiej jeżdżący wybraliśmy się na Pro Line. Trasa mega przyjemna z hopami, nsami itd. Osobiście żałuję, że dopiero tak późno pojechaliśmy tą trasą i szkoda, że jak już się zdecydowaliśmy to w mega deszczu. Zjechaliśmy jeszcze wtedy B-Line, który się niczym nie różnił od tego sprzed 3 lat. Standardowo w ostatni dzień pobytu postanowiliśmy wybrać się do Leogang. Tym razem nawet nie wyszliśmy z auta 🙂 Wyjeżdżając z Saalbach pogoda była ok, nie padało i to było najważniejsze. Dojeżdżając do Leo pogoda się zmieniła diametralni. Wjechaliśmy w mega ulewę gdzie jechaliśmy 20km/h i tak było mało co widać. Szybka męska decyzja „olewamy bike park” i wracamy na Z-line.

Decyzja za milion. Zrobiliśmy kilkanaście najlepszych zjazdów i mogliśmy skończyć nasz pobyt.

Podsumowanie wyprawy nr 2

Druga wyprawa do Saalbach Hinterglemm i kolejny raz coś nowego. Osobiście jeździłem już kiedyś w tak zmiennych warunkach. Październiki Skrzyczne na górze śnieg w połowie deszcz na samym dole słońce. Jednak to było pod koniec miesiąca. Tutaj jednak jazda w śniegu w Sierpniu robiła wrażenie. Nie tylko na nas ale na wszystkich turystach. Drugi raz był dużo lepszy od pierwszego ze względu, że wiedzieliśmy czego się możemy spodziewać. Dodatkowo byliśmy już starsi i lepsi technicznie. Jedynym minusem wyprawy była pogoda. Szkoda, że tym razem nie mogliśmy odwiedzić basenu 🙂 oraz Leogang z racji dużych zmian.

Podsumowanie

Co by tu nie napisać to i tak każdemu polecam wypad chociaż na kilka dni do Saalbach Hinterglemm. Nie będę ukrywał, że nie jestem prosem latającym hopy 30 metrowe itp. Moim zdaniem „prosi” nie znajdą tutaj super trudnych tras gdzie się będą mogli wyżyć. Ale to nie problem bo 20 km dalej jest Leogang gdzie znajdą wszystko. Saalbach Hinterglemm moim zdaniem jest chillową opcją. Znajdziemy tam trasy z mega widokami, niekoniecznie bardzo trudne. Jednak na większości tras możemy się super pobawić bez zbędnego tłumu i napinki. 7 czy tam 8h jazdy z Bielska-Białej jest dodatkowym atutem. Jeżeli chcesz spędzić czas aktywnie na spokojnej jeździe to mega polecam tą dolinę.

Zobacz inne wpisy