Ochrona – czyli jak dbamy o swoje bezpieczeństwo

12 czerwca 2017 Autor: Rafał Kategoria: Sprzęt

Tym razem coś innego niż tylko rowery. Nadszedł czas na bardzo ważny temat jakim jest nasze bezpieczeństwo. Przedstawimy Wam jaki jest nasz stosunek do tego tematu.

Kaski

Zaczniemy od ochrony naszych głów. Możliwości jest pełno: klasyczne orzechy (bmx/dirt), mtb, kaski szosowe, kaski full face i ostatnio modne 2w1. Większość swojego rowerowego życia jeździłem w DH dlatego przede wszystkim używałem FF.

Jednak gdy zrobiliśmy swojego sztywniaka i zacząłem jeździć bardziej enduro niż tylko dh postanowiłem, że wypadałoby też mieć kask do podjeżdżania. Pierwszą opcją był zakup kasku mtb na podjazdy i zostawienia Urge jako kask na zjazdy. Wszystko fajnie mniejsze koszta niż kupowanie wchodzących wtedy kasków 2w1. Jednak był jeden główny problem – jeżdżenie z FF przymocowanym do plecaka czy zawieszonym na kierze. Pomysł średni jak dla mnie. Odkąd pospawaliśmy Flame’a i odnowiłem szosę potrzebowałem kasku, który sprawdzi się w obu przypadkach. Jeden na podjazdy i na szosę na której ostatnio więcej śmigam oraz kask na wypady enduro i bikeparki. Szybka wizyta w kaski.com i wyszedłem z Bellem Super 3R.

Kask 2w1, czyli full face z możliwością odpięcia szczęki. Dzięki czemu możemy sobie bez problemu wyjść na szosę, podjechać i potem zjechać. Sam transport szczęki nie jest uciążliwy i bez problemu można robić podjazdy.

Bella użytkuje już od dłuższego czasu w różnych warunkach i mam już swoje zdanie na jego temat. Na pewno mega plus za wentylacje. Duża ilość otworów pomaga w upalne dni jednak ma to też swój minus w chłodniejsze i wietrzne dni. Wystarczy ubrać jakąś chustkę i problem znika. Kask sam w sobie jest bardzo wygodny, ze szczęką jak i bez niej. Jednak jest malutki minus, przynajmniej dla mnie jest to pasek zapięcia. Jeżeli dopasujemy go dobrze do twarzy to potrafić on drażnić skórę. Jest na to prosty patent – wystarczy zrobić sobie dokładkę w miejscu styku paska ze skórą tak jak ma to IXS w gratisie do swoich kasków. Na ten moment nie miałem okazji testować kasku w warunkach do których został stworzony i nie zamierzam 🙂 jednak wszystkie opinie oraz fachowe doradztwo w kaski.com wystarczyły bym postawił właśnie na Bella Super 3R z systemem mips.

Gogle

Były ochraniacze głowy to nie może zabraknąć ochraniaczy oczu. Tutaj mamy w sumie dwie możliwości. Jazda w okularach (popularna w mtb i szosie) oraz jazda w goglach (ekstremalne odmiany kolarstwa). Ja osobiście użytkuje okulary i gogle. Gdy idę na szosę zostawiam swoje okulary i w nich jeżdżę. Jednak gdy idę na fullu pojeździć biorę ze sobą już gogle. Chronią one większą powierzchnię oczu i są po prostu bezpieczniejsze.

Zbroja

Kolejną ważną częścią ciała jest tułowie. Klatka piersiowa, brzuch i cały kręgosłup musi być też odpowiednio chroniony. Podobnie jak z kaskami możliwości jest sporo. Zbroje „plastikowe” w wersji pełnej, z krótkim rękawem, bez rękawów (buzery) czy same „żółwie” na kręgosłup bądź zbroje „miękkie” również w wersji pełnej, z krótkim rękawem lub bez rękawów.

Jak już wiecie z akapitu wyżej wywodzę się z DH, dlatego też użytkowałem plastikową zbroję.

Nie była to może jakaś firmowa zbroja (zdjęcie powyżej to nie moja zbroja) ale bez problemu mi służyła od początku mojej przygody z rowerami. Przetestowałem ją zgodnie z przeznaczeniem i muszę przyznać, że w 100% się sprawdziła. Klasyczna zbroja była ciężka i przede wszystkim było w niej strasznie ciepło i niewygodnie. Od końca 2016 roku mam przyjemność użytkować zbroję polskiej firmy Level X. Koszulka termoaktywna z padami ochronnymi. Jest to dla mnie idealne rozwiązanie. Posiadam jeden z pierwszych prototypów Level X.

Zbroja sama w sobie jest bardzo dobrze dopasowana do ciała. Nie jest w niej ciepło, a zimą zapewnia odpowiednie utrzymanie temperatury ciała. Moim zdaniem jest to zbroja idealna. Bez problemu można używać jej do wszystkiego  od jazdy na nartach po jazdę na rowerze. Nie krępuje ruchów oraz jest prawie niewyczuwalna na ciele. Bez problemu można w niej robić podjazdy. Niestety mój egzemplarz ma dwa minusy. Pierwszy to odwracanie się padów ochronnych podczas prania ale w aktualnych egzemplarzach zostało to już poprawione, a wiemy, że w modelach na rok 2018 nie będzie takich problemów. Drugim minusem jest zsuwanie się rękawów ochronnych, które są zakładane osobno. W finalnej wersji produktu zostało to inaczej rozwiązane. Ogólnie jest to bardzo kłopotliwy temat. Każdy ma inną budowę ciała i ciężko jest dobrać idealną średnicę na końcach rękawów by nie uwierało, a jednocześnie nie spadało. Dodatkową sugestią jest by pod zbroję ubierać dodatkową koszulkę (najlepiej termoaktywną od Level X), która jest dobrze dopasowana ale nie utrudnia ściągnięcia spoconej zbroi. Oczywiście już przetestowałem pady ochronne z Level X i robią robotę. W zimowych warunkach kilka gleb było i dzięki Level X nie musiałem odwiedzać lekarzy tylko lekko obolały mogłem spędzić święta 🙂

Rękawiczki

Dłonie też trzeba jakoś chronić. Możliwości mamy trzy. Rękawiczki bez palców (idealne na szosę), pełne oraz jazdę bez (oczywiście nie polecamy). Do jazdy bardziej ekstremalnej polecam oczywiście jazdę w „długich” rękawiczkach. Ja osobiście w swojej przygodzie rowerowej miałem 2 komplety rękawiczek. Pierwsze i zarazem najlepsze to rękawiczki Fox’a. Jeździłem w nich dobre 4 sezony i gdyby nie chęci zmiany zapewne nadal bym w nich jeździł. Zmieniłem Fox’y na IXS’y, które wytrzymały sezon. Pojawiły się pierwsze dziury i aktualnie czekam na nową dostawę Fox’ów. Wybierając rękawiczki musimy sobie zadać jedno podstawowe pytanie: do czego będziemy je używać? (szosa/mtb/ekstremalna jazda). MTB i szosa to w sumie ten sam segment przy wyborze rękawiczek, rękawiczki bez palców. Do ekstremalnej jazdy obowiązkowo rękawiczki pełne. Dodatkowo przy wyborze rękawiczek pełnych musimy zdecydować czy chcemy rękawiczki „lżejsze” czy „cięższe”. Tutaj nie mówię o różnicach 100g między rękawiczkami ale bardziej chodzi mi o masywność rękawiczek. Rękawiczki do jazdy bardziej rekreacyjnej są zrobione z innych materiałów przez co są mniej wytrzymałe ale za to tańsze w zakupie. Rękawiczki przeznaczone do typowej ekstremalnej jazdy są bardziej zabudowane i wykonane z trwalszych materiałów przez co lepiej nasze dłonie chronią. Osobiście moje Fox’y były z tej 2 grupy i wytrzymały 4 sezonu, a spotkań z podłożem było sporo. Ixs’y były z pierwszej grupy i niestety nie przetrwały zbyt wiele.

Ochraniacze na nogi

Ochronić nasze nogi możemy w sumie na kilka sposobów. Możemy używać ochraniacze kolan, ochraniacze goleni oraz ochraniacze kolan i goleni. Dodatkowo możemy posiadać ochraniacze na kostki oraz spodenki z padami ochronnymi. Ja osobiście od początku używałem ochraniacze kolan i goleni jako jedność.

Ostatnio użytkowałem ochraniacze Six Six One, które chroniły dobrze jednak nie byłemdo końca zadowolony z ich użytkowania. Jak dla mnie minusem tych konkretnych ochraniaczy jest słaba wentylacja. Podczas używania ich w bike parkach jeżdżąc dh nie było to zbytnio uciążliwe. Gdy robiłem dłuższą przerwę między zjazdami po prostu je zsuwałem by nogi mogły odpocząć. Jednak odkąd zacząłem jeździć więcej enduro to na początku przypinałem ochraniacze do ramy i dopiero na zjazdach je zakładałem. Było to niestety problematyczne co zjazd ściągać buty by założyć owe ochraniacze. Z jednej strony ok można się poświęcić bo to przecież nasze bezpieczeństwo ale z drugiej strony na podjazdach też można się uszkodzić. Od jakiegoś czasu szukałem idealnego rozwiązania. Kilku moich znajomych posiadało ochraniacze polskiej firmy X-factor. Firma, która jest już na rynku dobre 12 lat i produkuje ochraniacze do różnych dyscyplin sportów. Szybki przegląd ich oferty i wybrałem dwa ochraniacze, które mogłyby być idealne dla mnie. Pierwsze z nich to nakolanniki Flow z kevlarem.

Nakolanniki lekkie i bardzo wygodne typowo do wypadów enduro. Trochę mniej bezpieczeństwa ale więcej komfortu. Ochraniacze idealnie dopasowują się do nogi. Drugą opcją były nakolanniki EVO II.

Ochraniacze, które dają nam dużo lepszą ochronę przy „utracie” komfortu. Podczas tegorocznego festiwalu Joy Ride w Kluszkowcach przymierzyłem oba ochraniacze i zdecydowałem na drugą opcje. Widząc ludzi na ścieżkach w Bielsku-Białej, którzy na podjazdach ochraniacze zamiast na kolanach mają kostka bałem się, że też tak będę jeździł. Jednak od momentu zakupu owych ochraniaczy podczas jazdy zsunąłem je dokładnie raz jak zrobiłem sobie większą przerwę podczas jazdy. Zrobiłem już ok 100 km po górach i mogę na prawdę polecić te ochraniacze. Są bardzo wygodne oraz mają dużo lepszą wentylacje niż moje poprzednie ochraniacze. Nie zsuwają się więc można być pewnym, że nas ochronią kiedy będziemy tego potrzebować. Podjeżdżałem, podchodziłem i zjeżdżałem i zero utraty komfortu. Co do ochrony jeszcze nie miałem okazji ich sprawdzać ale opinie są bardzo pozytywne.

Buty

Dobre obuwie to też bardzo ważny temat. Jeżdżąc już jakiś czas miałem różnego rodzaju buty. Jedne służyły krócej inne dłużej. Zapewne jak większość z Was zaczynała swoją przygodę z ekstremalnymi odmianami kolarstwa użytkowała buty „skatowe/deskorolkowe” czy jak je sobie każdy nazywał. Buty z płaską podeszwą idealnie leżały na platformach. Sam miałem kilka takich butów. Nie są one złym wyborem na początek ale należy pamiętać by były one dobrej jakości. Po kilku latach jazdy w owych butach postanowiłem kupić typowo rowerowe. Z racji, że nie jeżdżę na spd postanowiłem zakupić buty Shimano.

Aktualnie zdjęcie przedstawia wersję butów na rok 2017 jednak sam posiadam poprzedni model. Użytkuje je już około 5 lat i nadal się dobrze trzymają. Trochę rzep się już kruszy (od prania w pralce) ale podeszwa jest jak nowa, doskonale trzyma się pedałów. Jeżeli chcesz jeździć na platformach to bardzo polecam te buty. Nawet jeżeli używasz pedałów spd to ten model dostępny jest też pod te pedały. Przy wyborze butów należy pamiętać o jakości wykonania i zapewnianej ochronie. Wiadomo, ktoś teraz powie, że można we wszystkim jeździć, nawet w pospolitych trampkach. Tak, można jeździć ale jak się spotkasz podczas upadku z jakimiś drzewkami itp to trampeczki Cię zbytnio nie uchronią a porządne buty z porządnego materiału na pewno.

Pozostałe ochraniacze

Ochraniacze, które są jeszcze dostępne w sprzedaży ale osobiście nie używam to ochraniacze na kark. Ochraniacze wywodzące się z motocrossu i używane głownie w downhillu. Sam ich nie używałem i nie miałem z nimi żadnej styczności.

Podsumowanie

Wybierając się na rower zawsze pamiętaj o ochraniaczach mimo, że nie są one trendy. Lepiej wyglądać „gorzej” ale móc jeździć niż leżeć po szpitalach w najlepszym przypadku. Firmy produkujące ochraniacze robią je coraz ładniejsze i coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Zawsze można sobie dobrać spodenki, koszulki, kaski czy inne skarpetki by kolorystycznie pasowały do ochraniaczy 🙂

  Zobacz inne wpisy